Przystanek "czterdziestka" nie wziął się znikąd. Delektuję się swoją 40-tką, cieszę dojrzałością, świadomością atutów i zalet, możliwością spełniania marzeń. Piszę ten blog bo pisanie jest dla mnie jak oddychanie. Będzie w nim o codzienności, zwyczajnie pięknej, o radości czerpanej z drobiazgów, o przeczytanych książkach, o podróżach, o odkrywaniu nowych smaków, miejsc, wrażeń...To jest jak poemat na cześć najpiękniejszego okresu w życiu...
Łączna liczba wyświetleń
niedziela, 1 czerwca 2025
Żegnaj! Historii z czerwonymi butami w tle odcinek siedemnasty
Przemek z rezygnacją opadł na kanapę, komórkę rzucił niedbale na podręczny stolik. - No i co robić? - zapytał sam siebie. Lecieć na wezwanie kumpla czy zwyczajnie go olać? Nie chciało mu się wychodzić z domu. W ogóle nie chciało mu się spotykać z ludźmi, rozmawiać z nimi, szczerzyć się w uśmiechach. Najchętniej wsiadłby na motor i pojechał hen… Dokąd? - Nieważne, byleby jak najdalej stąd. Rozstanie z “piękną panią doktor” dało mu w kość. Stracił czujność, przyzwyczaił się do spokojnego życia tylko we dwoje, wyznaczonego przez grafik jej dyżurów w szpitalu. Było mu tak dobrze i wygodnie. Ona świetnie gotowała, w dodatku lubiła to robić, więc w lodówce zawsze znajdował coś pysznego. Ona też, przynosiła bilety do teatru czy na koncerty, które dostawała jako dowody wdzięczności od pacjentów. Chodzili na wszystkie wydarzenia a było tego całkiem sporo. Raz przyniosła bilety na żużel. Poszli bo nikt ze znajomych nie miał czasu i ochoty wykorzystać biletów a im było szkoda żeby się zmarnowały. Teraz są, a raczej byli, zagorzałymi fanami tego sportu. Nawet romantyczne kolacje przygotowywała ona, no chyba że gdzieś wychodzili a - teraz dopiero to do Przemka dotarło - wychodzili rzadko. Do jego obowiązków należało pilnować aut, żeby były na czas opłacone, zatankowane i sprawne i robił to, bo lubił. Spłacał też kredyt za mieszkanie. Kupił je jeszcze zanim poznał Dorotę. Przemek czuł się jakby złapał pana Boga za nogi. Jego dziewczyna była śliczna, mądra, delikatna, taktowna. Jego rodzice i przyjaciele uwielbiali ją. Myślał, że tak będzie zawsze, że ta sielanka będzie trwała, że razem się zestarzeją. Ale banał! Może i banał, ale on wierzył w to. Niestety zapomniał o złotych radach jakich mu udzielała mama. Odkąd skończył 15 lat kładła mu do głowy mądrości pod tytułem: “Jak się obchodzić z dziewczynami?”. Do znudzenia powtarzała, że o związek muszą dbać obie strony, ale to mężczyzna musi się starać bardziej, dbać o swoją partnerkę, tak żeby w każdej chwili czuła się kochana i najważniejsza. Wkurzały go te gadki. Doskonale wiedział, że facet ma dbać o kobietę. Wiedział to i wydawało mu się, że tak własnie jest, że on dba o Dorotę. Właśnie, wydawało mu się. Teraz, jak patrzy na ostatnie lata to dochodzi do wniosku, że tak naprawdę to on nie robił nic żeby podtrzymać ogień w związku, on po prostu był i tyle bo tak mu było wygodnie. Ona czasami dawała mu delikatnie do zrozumienia, że coś nie gra ale nigdy nie naciskała, nie drążyła tematu więc z czasem uznawał sprawę za niebyłą. No i stało się, stracił czujność i został sam w kupionym na kredyt mieszkaniu. Dorota, któregoś dnia spakowała walizkę i opuściła mieszkanie, zostawiła krótki list: "Dziekuję za wszystko ale dłużej tak żyć nie dam rady! Wybrałeś niewłaściwy klucz. Żegnaj Przemuś!"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz